A jednak się udało...
Wypad do Kazimierza Dolnego planowałam już od miesiąca.
Jeszcze raz chciałam poczuć klimat tamtego miejsca.
Jest to bowiem miejsce,
gdzie chce się wracać jeszcze raz i jeszcze raz...
***
Wstaliśmy w sobotę o świcie, tak że już o godzinie 6.15 całą rodziną siedzieliśmy w samochodzie.
W pierwszym etapie podróży dotarliśmy do Janowca.
A tam na wysokiej skarpie wiślanej ruiny XVI - wiecznego zamku.
Potężne...
Zamek liczył niegdyś 96 pokoi i kilka sypialni.
... widok na Wisłę.
Przeprawą promową dostaliśmy się na drugi brzeg rzeki do Kazimierza.
A tam ryneczek, studnia, kościół farny, ... i kamieniczki,
a w nich klimatyczne kawiarenki i sklepiki...
W jednym ze sklepików przepadłam na całego. Rodzina (tzn.dzieci) wyciągały mnie siłą. Mąż zachował cierpliwość - wiedział po co tu przyjechałam... ;)
Długo nie mogłam stamtąd wyjść . Zauroczyły mnie bielone, przecierane meble, lawendowe dodatki, kosze, słoje... i cała reszta.
Za rogiem czekał zielony rower...
...i jeszcze widok z Góry Trzech Krzyży.
Koniecznie trzeba tam wejść,
aby zobaczyć Wisłę i Kazimierz w całej rozciągłości.
...i choć z parasolami w dłoni - warto było.
Polecam :-)
noooo sklepik cudny :) aaa tam parasole ważne, że nastrój dobry
OdpowiedzUsuńdo Kazimierza wracam co roku i znam ten sklepik:))))
OdpowiedzUsuń
UsuńGosiu,doskonale Cię rozumię.
Byłam niedawno w Kazimierzu,zresztą pierwszy raz,swoimi zdjęciami przypomniałaś mi o tym pięknym miasteczku-oglądałam te same kąty i sklepik:)Na pewno wrócę,bo nie miałam czasu by się nacieszyć jego pięknem:)
OdpowiedzUsuńRenia, myślę że szybko tam wrócisz, bo Kazimierz to miejsce, do którego wraca się kilka razy...
Usuń