Przejdź do głównej zawartości

Święto Jana i wianki.

Mamy lato. Zaczęły się upragnione wakacje. Ten wyczekiwany czas w roku poprzedza w naszym kraju Noc Świętojańska. O jej znaczeniu - szczególnie przed laty -  pisałam w poprzednim poście. Dziś chciałabym pokazać Wam ciekawe miejsce położone niedaleko mojego miasta, gdzie już po raz drugi odbyło się Święto Jana. 



Wieś - Wiączemin Polski- położona nad Wisłą  niedaleko Płocka, przechodzi obecnie małą rewolucję. Od ponad roku powstaje tam Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego. Historia tego miejsca sięga czasów, gdy w XVIII wieku dotarli tu olenderscy koloniści z dawnych Niderlandów. Wspólnie z osadnikami pochodzenia niemieckiego tworzyli wzdłuż Wisły wsie. Według szacunków, do końca XIX wieku wzdłuż Wisły powstało ponad tysiąc tego typu osad. Olendrzy zamieszkiwali te tereny do lat 50 poprzedniego wieku.






Murowany kościół ewangelicko-augsburski w Wiączeminie Polskim został wybudowany w 1935 roku na charakterystycznym dla zabudowy olenderskiej wzniesieniu. Dlaczego na wzniesieniu? Otóż miało ono chronić w razie powodzi.




W zeszłym roku zakończyła się renowacja tego kościoła. Było to pierwszy etap projektu Muzeum Mazowieckiego w Płocku, które to włąśnie tworzy tam skansen osadnictwa olenderskiego. Jak się okazuje, muzeum ma największą w kraju kolekcję pamiątek po Olendrach. Już niedługo będą tu przewiezione 2 wiekowe chaty, a w nich ekspozycja pamiątek.

Puki co - Muzeum Mazowieckie z nadejściem lata zorganizowało tu Święto Jana.  Były ludowe występy dzieci, plecenie wianków z żywych kwiatów oraz warsztaty regionalnego rękodzieła. W dobie czerwonych serduszek na Walentynki, które nie wszystkim Polakom przypadają do gustu, to święto - to dobry pomysł na powrócenie do tradycji. Ja popieram takie inicjatywy.

Relacje z tego wydarzenia możecie obejrzeć na youtube:



No właśnie... do tego stopnia popieram celebrowanie Nocy Świętojańskiej, puszczanie wianków na wodę i palenie ognisk, że sama wkręciłam się w "wiankowanie" na całego. Córka prosiła mnie, by zrobić jej wianek na głowę ze sztucznych kwiatków, bo podobno takie są modne tego lata. 




Po tym wianku były kolejne.Te już dla jej koleżanek z gimnazjum.





Komentarze

  1. Wianki śliczne i faktycznie bardzo modne w tym sezonie szczególnie u nastolatek. Skansen zapowiada się ciekawie. Myśle że będzie ciekawym miejscem na plenery malarskie i relaks.Niech się tworzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pomyślałam o plenerach malarskich, gdy zobaczyłam to miejsce...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak zrobić fascynator ?

Zróbmy sobie fascynator .  Taki padł pomysł na nasze kolejne twórcze spotkanie  z koleżankami-florystkami.  FASCYNATOR. A cóż to takiego jest?  Okazuje się , że każda z nas przynajmniej raz w życiu widziała tą wyjątkową, elegancką ozdobę głowy kobiety. Ale nie każda z nas wie, jak to się nazywa. Fascynator to nazwa wywodząca się z angielskiego słowa "fascinator". Nazywany  także "kapeluszem koktailowym", popularny był szczególnie w 20-leciu międzywojennym. W latach 70-tych minionego wieku odszedł w zapomnienie. Mam wrażenie, że swoje odrodzenie przeszedł podczas ślubu  Williama i Kate. Wtedy to księżna Beatrycze zaprezentowała się w kreacji, w której centralnym punktem były właśnie fascynator. źródło: internet  Widzę, że od tamtej pory fascynatory cieszą się niegasnącą sympatią. Księżna Kate też często sięga po tą ozdobę, jako uzupełnienie swoich kreacji. źródło: internet źródło: internet   ----------------------

Huta Szkła Kryształowego Julia w Piechowicach

Po drodze do Szklarskiej Poręby zatrzymaliśmy się w sklepie firmowym Huty Szkła  Kryształowego Julia. Sklep mieści się bezpośrednio przy hucie, którą można zwiedzić z przewodnikiem.    Huta Julia to jeden z niewielu istniejących dziś producentów szkła kryształowego w Polsce. Ręcznie produkowane i szlifowane kryształy są wysyłane do sklepów nie tylko w naszym kraju, ale podobno na całym świecie. Ta zabytkowa fabryka znajduje się w sercu Karkonoszy, w Piechowicach. i co czyni ją bardziej atrakcyjną - dostępna jest dla zwiedzających. Turyści mogą z bliska podziwiać ręczny proces produkcji szklanych arcydzieł oraz uczestniczyć w warsztatach, gdzie można poznac tajniki sztuki szklarskiej. Ja ze względu na ograniczenia czasowe zwiedziłam tylko sklep -  i nie żałuję.  Podziwiałam szklane figurki zwierząt:     Kryształowe kwiaty:   Jeśli zapytacie mnie, który kolor kryształów wybieram.  Odpowiem : zielony, butelkowo-zielony.

Czeskie knedle w Harrachov.

Będąc w Czechach koniecznie trzeba skosztować tamtejszych knedli. To coś innego, niż jedzenie góralskie, czy regionalna kuchnia u nas na Mazowszu. Polecała mi je znajoma florystka Marta - i miała racje. Czeskie knedle są wyjątkowe.  W Harrachov czekał na nas czeski bałwan. Restauracja pod Jasanem zachęcała Polaków od samego wejścia menu,  które opisano  w naszym ojczystym języku. Ja zwróciłam uwagę na zimowe dekoracje.    No i stało się - jadłam knedle w małej knajpce w Harrachov :-) A to wszystko w pobliżu mamuciej skoczni narciarskiej: Obiekt ten, na którym w 2014 odbywały się mistrzostwa świata w lotach, nie nadaje się już do użytku. Po prostu rozpada się.  Chociaż widzieliśmy dwóch śmiałków, którzy po niej zjeżdżali. *** Czeskie knedle podane były z gulaszem.  Do tego czeskie piwo: Smakowało wybornie. Maja córka próbowała knedli z jagodami:  Był też pieczony pstrąg po góralsku i zapiek