Przejdź do głównej zawartości

Pierwszy dzień jesieni

Mamy pierwszy dzień astronomicznej jesieni. Od rana deszcz i wyraźnie niższa temperatura. Brrrr.... No cóż - trzeba powyciągać z szafy jesienne płaszcze, kurtki i apaszki.  Ja to nawet lubię...
I lubię jesienny dom, który zwalnia tempo po lecie... , który okrywa się pledem i przyodziewa się w ciepłe kolory jesieni. Dekoracje, świece, dodatki - to wszystko teraz w stonowanych kolorach...



W kuchni też czuć obecność jesieni. 
Zapach szarlotki lub zupy grzybowej z zebranych własnoręcznie grzybów -
- świadczy o tym, że: TO JUŻ JESIEŃ.


Nie da się ukryć...

Nie da się ukryć - wyciągnęłam już moje robótki ręczne (szydełko, decoupage i inne), na które latem nie mam czasu, a którym  jesienią i zimą poświęcam wieczory. Ale widzę, że nie jestem sama. Na Waszych blogach już można podziwiać więcej rękodzieła niż latem. Przyszedł czas realizować rękodzielnicze pomysły... Jak ja to lubię...



Komentarze

  1. Oj wolę lato zdecydowanie, ale taka kolej rzeczy ,że jesień :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam się cieszę, że to już jesień, z resztą tak jak czytałaś w moim poście :)
    Fajnie, że szydełkujesz, jak tylko coś stworzysz to pochwal się nam :))

    Pozdrawiam jesiennie
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - wiesz co ja teraz szydełkuję? - Czapeczki dla świątecznych mikołajek, które robię z szyszek... Można powiedzieć, że u mnie już zima ;)

      Usuń
  3. Oj zjadłabym takiej zupki ze świeżych grzybów:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugi akapit w tym poście to poezja po prostu! Cudownie także zdjęcia. Zabrakło tylko mimoz, bo przecież nimi jesień się zaczyna... Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga - masz rację... wygląda na to, że jesień zagościła już na dobre, bo mimozy w ogródkach i na łąkach już przekwitają.
      Buźka ;)

      Usuń
  5. Piękny stroik i pomysłowo wykorzystany odwrócony kieliszek.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję - lubię takie "proste" rozwiązania w dekoracjach...

    OdpowiedzUsuń
  7. no no taką zupę grzybową to bym wsunął, mimo, że jest już po 21szej :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak zrobić fascynator ?

Zróbmy sobie fascynator .  Taki padł pomysł na nasze kolejne twórcze spotkanie  z koleżankami-florystkami.  FASCYNATOR. A cóż to takiego jest?  Okazuje się , że każda z nas przynajmniej raz w życiu widziała tą wyjątkową, elegancką ozdobę głowy kobiety. Ale nie każda z nas wie, jak to się nazywa. Fascynator to nazwa wywodząca się z angielskiego słowa "fascinator". Nazywany  także "kapeluszem koktailowym", popularny był szczególnie w 20-leciu międzywojennym. W latach 70-tych minionego wieku odszedł w zapomnienie. Mam wrażenie, że swoje odrodzenie przeszedł podczas ślubu  Williama i Kate. Wtedy to księżna Beatrycze zaprezentowała się w kreacji, w której centralnym punktem były właśnie fascynator. źródło: internet  Widzę, że od tamtej pory fascynatory cieszą się niegasnącą sympatią. Księżna Kate też często sięga po tą ozdobę, jako uzupełnienie swoich kreacji. źródło: internet źródło: internet   ----------------------

Huta Szkła Kryształowego Julia w Piechowicach

Po drodze do Szklarskiej Poręby zatrzymaliśmy się w sklepie firmowym Huty Szkła  Kryształowego Julia. Sklep mieści się bezpośrednio przy hucie, którą można zwiedzić z przewodnikiem.    Huta Julia to jeden z niewielu istniejących dziś producentów szkła kryształowego w Polsce. Ręcznie produkowane i szlifowane kryształy są wysyłane do sklepów nie tylko w naszym kraju, ale podobno na całym świecie. Ta zabytkowa fabryka znajduje się w sercu Karkonoszy, w Piechowicach. i co czyni ją bardziej atrakcyjną - dostępna jest dla zwiedzających. Turyści mogą z bliska podziwiać ręczny proces produkcji szklanych arcydzieł oraz uczestniczyć w warsztatach, gdzie można poznac tajniki sztuki szklarskiej. Ja ze względu na ograniczenia czasowe zwiedziłam tylko sklep -  i nie żałuję.  Podziwiałam szklane figurki zwierząt:     Kryształowe kwiaty:   Jeśli zapytacie mnie, który kolor kryształów wybieram.  Odpowiem : zielony, butelkowo-zielony.

Czeskie knedle w Harrachov.

Będąc w Czechach koniecznie trzeba skosztować tamtejszych knedli. To coś innego, niż jedzenie góralskie, czy regionalna kuchnia u nas na Mazowszu. Polecała mi je znajoma florystka Marta - i miała racje. Czeskie knedle są wyjątkowe.  W Harrachov czekał na nas czeski bałwan. Restauracja pod Jasanem zachęcała Polaków od samego wejścia menu,  które opisano  w naszym ojczystym języku. Ja zwróciłam uwagę na zimowe dekoracje.    No i stało się - jadłam knedle w małej knajpce w Harrachov :-) A to wszystko w pobliżu mamuciej skoczni narciarskiej: Obiekt ten, na którym w 2014 odbywały się mistrzostwa świata w lotach, nie nadaje się już do użytku. Po prostu rozpada się.  Chociaż widzieliśmy dwóch śmiałków, którzy po niej zjeżdżali. *** Czeskie knedle podane były z gulaszem.  Do tego czeskie piwo: Smakowało wybornie. Maja córka próbowała knedli z jagodami:  Był też pieczony pstrąg po góralsku i zapiek