Czasami wystarczą trzy - cztery dni, by odpocząć. By z dystansem spojrzeć na swoje codzienne życie i obowiązki. Jedynym dla mnie warunkiem jest wyjazd poza dom. Gdziekolwiek. Byleby usunęły się sprzed oczu te czynności, które ciągle są do zrobienia. Mam tu na myśli prace zawodową, obowiązki szkolne dzieci i niekończące się prace w domu. Wystarczy, że wyjadę i sama sobie pozwolę odpocząć.
Wyjechałam, odpoczęłam i nabrałam energii na nowy rok. Przy okazji udało mi się popodziwiać najpiękniejsze oblicze zimy. Mróz dał o sobie znać w całej Polsce to wiemy wszyscy. Niektórzy nawet z tego powodu bardzo narzekają, a ja.... ja w Tatrach podziwiałam to co mróz wyczarował.
Od zawsze zachwycają mnie oszronione rośliny...
Rozwieszone na gałązkach "kryształki" lodu.
I pejzaże śniegiem i mrozem malowane.
Nawet rwący potok poddał się i zamarł w mroźnym bezruchu.
***
Życzę udanego tygodnia i pomyślnego startu w nowy rok.
Jolu, dobrze że wypoczęłaś, bo dawno Cię tu nie było:) Wszystkiego dobrego w nowym roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie.Mam nadzieję, że w tym roku będę blogowała częściej. - taki mam plan.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to tylko mróżz- choć pięknie! ale śniegu,śniegu nam się chce!!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Mniej mrozu, a więcej śniegu. Styczeń i luty mogłoby poprószyć. A później to już tylko wiosna - moja ulubiona.
Usuń