Przejdź do głównej zawartości

Jesienny wianek z suszu


  •  Jesień dobiega końca. Rośliny kwitnące latem na działce,  w ogrodzie, w lesie , czy na łące pięknie się zasuszyły. Warto jeszcze teraz zebrać ładniejsze egzemplarze i zrobić z nich ostatnie jesienne dekoracje. Od dawna chodził mi po głowie pomysł, aby wykonać wianek na drucie.



Susz z ogrodu sprawdził się tu idealnie. Wykorzystałam kwiatostany i owoce kilku gatunków roślin. Do jesiennego wiankowania wybrałam:

- hortensję

- zatrwian

-  len 

- czarnuszkę

-  głóg





Z suszonych kwiatów i owocników przygotowałam małe pęczki. 

W tej formie łatwiej było mi przytwierdzić rośliny do druta.







Wianek kolorystycznie wpasował  się w klimat kuchni.



 Już od października wisi na ścianie. 

Myślę, że tego typu wianki mogą być też ozdobą okien.

Komentarze

  1. Piękny wianek. Uwielbiam tego typu ozdoby do domu.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Danusia. Najczęściej sięgam po naturalne dekoracje. Nie lubię sztucznych kwiatów.

      Usuń
  2. Bardzo ładny wianek! Idealny jako ozdoba mieszkania czy domu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie wygląda! Jestem naprawdę pełna uznania dla talentu, sama chciałabym tak wykonywać ozdoby dla siebie i moich bliskich. Na pewno do tego przydałyby się suszone zioła, wsadzam takie co roku w ogrodzie, na https://florexpol.eu/228-nasiona-ziol można zamówić nasiona różnych ziół właśnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Białe wianki

Czy wśród moich czytelników jest ktoś, kto liczy w tym roku na białe, obsypane śnieżnym puchem święta.? Ja przestałam. No.... może , gdybym mieszkała w górach nadzieja jeszcze niby jakaś była. Ale w centralnej Polsce? Nie ma szans. Zaczyna się kalendarzowa zima, a temperatury nadal dodatnie. W ferworze przygotowań do świąt  - powiedziałabym nawet - uciążliwe. Jedyne co w tej sytuacji przychodzi mi do głowy, to białe , delikatne dekoracje, które mogą wnieść do domu namiastkę zimy. Myślę, że w tym roku pójdę w tym kierunku. Mnóstwo inspirujących pomysłów na świąteczne dekoracje widziałam już w listopadzie podczas pokazów florystycznych w Poznaniu , na wielkopolskiej giełdzie kwiatowej. Większość przygotowała mistrzyni florystyki Greta Szymkowiak . Głównie wianki. 

Jak zrobić fascynator ?

Zróbmy sobie fascynator .  Taki padł pomysł na nasze kolejne twórcze spotkanie  z koleżankami-florystkami.  FASCYNATOR. A cóż to takiego jest?  Okazuje się , że każda z nas przynajmniej raz w życiu widziała tą wyjątkową, elegancką ozdobę głowy kobiety. Ale nie każda z nas wie, jak to się nazywa. Fascynator to nazwa wywodząca się z angielskiego słowa "fascinator". Nazywany  także "kapeluszem koktailowym", popularny był szczególnie w 20-leciu międzywojennym. W latach 70-tych minionego wieku odszedł w zapomnienie. Mam wrażenie, że swoje odrodzenie przeszedł podczas ślubu  Williama i Kate. Wtedy to księżna Beatrycze zaprezentowała się w kreacji, w której centralnym punktem były właśnie fascynator. źródło: internet  Widzę, że od tamtej pory fascynatory cieszą się niegasnącą sympatią. Księżna Kate też często sięga po tą ozdobę, jako uzupełnienie swoich kreacji. źródło: internet źródło: internet   ---...

Czeskie knedle w Harrachov.

Będąc w Czechach koniecznie trzeba skosztować tamtejszych knedli. To coś innego, niż jedzenie góralskie, czy regionalna kuchnia u nas na Mazowszu. Polecała mi je znajoma florystka Marta - i miała racje. Czeskie knedle są wyjątkowe.  W Harrachov czekał na nas czeski bałwan. Restauracja pod Jasanem zachęcała Polaków od samego wejścia menu,  które opisano  w naszym ojczystym języku. Ja zwróciłam uwagę na zimowe dekoracje.    No i stało się - jadłam knedle w małej knajpce w Harrachov :-) A to wszystko w pobliżu mamuciej skoczni narciarskiej: Obiekt ten, na którym w 2014 odbywały się mistrzostwa świata w lotach, nie nadaje się już do użytku. Po prostu rozpada się.  Chociaż widzieliśmy dwóch śmiałków, którzy po niej zjeżdżali. *** Czeskie knedle podane były z gulaszem.  Do tego czeskie piwo: Smakowało wybornie. Maja córka próbowała knedli z jagodami:  Był t...