Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2013

Basia ma kota... ;-) i sobotnia prasówka.

Nadal pozostaję pod urokiem Kazimierza i cudeniek, które tam zobaczyłam w zeszłym tygodniu. Na rynku zwiedziłam mnóstwo małych galerii z rękodziełem. Różne różniaste twory, - oj było co podziwiać. Moja Basia kupiła  na pamiątkę drewnianego, malowanego  kota... Ja na dłużej zatrzymywałam się przy "szmaciankach" , to znaczy uszytych z materiału sowach, kotach oraz girlandach z kwiatów i ptaszków  tego typu : Tego uszyłam już dawno i zawiesiłam na działce pod winogronami... A jeśli chodzi o koty - to... pierwsze koty za płoty... Wyciągnęłam maszynę , materiały, guziczki, tasiemki i ... . Pierwszego kota uszyłam dla Basi. Jeszcze cieplutkiego zabrała do szkoły i podbiła serca koleżanek. W szyciu mam teraz kolejnego kota, sowy, serduszka i ptaszki. Uwielbiam takie inspirujące wyjazdy, po których wracam do domu z głową pełną pomysłów i z nową weną do tworzenia.   *** Chciałabym pokazać Wam czasopismo, które wczoraj dostało się w moj

Wycieczka do Kazimierza Dolnego

A jednak się udało... Wypad do Kazimierza Dolnego planowałam już od miesiąca. Jeszcze raz chciałam poczuć klimat tamtego miejsca. Jest to bowiem miejsce,  gdzie chce się wracać jeszcze raz i jeszcze raz... *** Wstaliśmy w sobotę o świcie, tak że już o godzinie 6.15 całą rodziną siedzieliśmy w samochodzie. W pierwszym etapie podróży dotarliśmy do Janowca. A tam na wysokiej skarpie wiślanej  ruiny XVI - wiecznego  zamku. Potężne...  Zamek liczył niegdyś 96 pokoi i kilka sypialni. ... widok na Wisłę. Przeprawą promową dostaliśmy się na drugi brzeg rzeki  do Kazimierza. A tam ryneczek, studnia, kościół farny, ... i kamieniczki,  a w nich klimatyczne kawiarenki i sklepiki...  W jednym ze sklepików przepadłam na całego. Rodzina  (tzn.dzieci) wyciągały mnie siłą. Mąż zachował cierpliwość - wiedział po co tu przyjechałam... ;) Długo nie mogłam stamtąd wyjść . Zauroczyły mnie bielone, przecierane meble, lawendowe dodatki, kosze,

Wrzosowy wrzesień

Czas ucieka jak szalony. Jeszcze chwila i koniec września. A już w tą niedziele przypada początek  astronomicznej jesieni. Zapowiada się ładna pogoda, warto więc weekend spędzić za miastem. Zobaczymy... U nas jesień weszła już na pokoje. W pokoju dziennym, tam gdzie spędzamy całą rodziną najwięcej czasu,  od miesiąca króluje wrzos. Zmieniłam poszewki na poduszkach, zawiesiłam fioletową firankę , dodałam kilka wrzosowych dodatków i mamy odmieniony  ;) pokój ... Lubię takie zmiany... Czasami tak niewiele trzeba, aby stworzyć klimat. Pozdrawiam ciepło.

Mój jest ten kawałek podłogi...

Witajcie kochane! Od wczoraj jestem w posiadaniu najnowszego - październikowego numeru Moje Mieszkanie. Paza artykułami o dziewczynach z blogowego świata (Agnieszka i Renata - moje gratulacje), swoją uwagę zwróciłam na aranżację kącika do prac domowych. "Wygodny kącik do pracy, nauki lub hobby powinien mieć każdy z domowników. To strefa osobista, gdzie trzymamy swoje skarby..." - podaje MM. Moje miejsce wygospodarowałam na poddaszu.  Nie mam swojego pokoju, bo wszystkie oddaliśmy dzieciom. ... ale i tak jest dobrze ;) Stół, który znalazłam w piwnicy oczyściłam i pomalowałam na biało. Tak samo zrobiłam z krzesłem. Zestawiłam i mam swój kącik. Zostawiam tam ozdoby, nad którymi aktualnie pracuję. Prace decoupage spokojnie tu dosychają i nikomu  nie przeszkadzają.  W koszach i schowkach usytuowanych w pobliżu przechowuję farby, serwetki, nici, tasiemki i wszystko inne, co mi do szczęścia potrzebne... Podziwiam na blogach niejedokrotnie

Początek jesieni na wsi.

Witajcie Kochane. Pierwszy tydzień w szkole upłyną nam bardzo szybko. Już były pierwsze prace domowe i pierwsze zebranie. Od początku wciągamy się w nowe obowiązki. Nie ma lekko ;-) ***   Pogoda w ostatnich dniach dopisywała, więc na weekend wybraliśmy się całą rodziną  do domu pod lasem. Na wsi już widać, że idzie jesień... ... zielony kolor przybiera odcienie rudości. Opadają pierwsze liście. I choć słońce jeszcze w dzień  przygrzewa, to wieczorem czuć chłodek w powietrzu. Musiałam powyciągać ciepłe bluzy i polary. Miałam ochotę napalić nawet w kominku.... Ale tym razem wystarczyły pledy i było cieplutko i miło. Dom i obejście przygotowujemy do stopniowo do sezonu zimowego. Mamy już zapas drewna do kominka.... ;) W niedzielę obudziła nas piękna pogoda. Zaraz po śniadaniu wybrałam się z Basią na grzyby. Na naszej działce i zaraz za ogrodzeniem rosną maślaczki . Dom postawiliśmy w sosnowym zagajniku i stąd to właśnie mamy grzybki zaraz

Kuchenny niezbędnik ;-)

Zawsze chciałam JĄ mieć. Mowa tu o melalowej podkładce na książkę kucharską. Te z Was, które ją mają, wiedzą jaka to wygoda. Teraz już książka nie zamyka się sama, gdy tylko od niej odejdę.  A co jest najważniejsze - nie brudzę stron palcami, bo nie muszę ciągle i ciągle na nowo szukać przepisu, według którego gotuję. W chwilach, gdy nie gotuję podstawka wisi na ścianie. Nie chcę zabierać sobie miejsca na blatach, bo nie mam ich w kuchni za wiele. Zatem zawiesiłam ją w kąciku kawowym, gdzie stoi ekspres do kawy. Tam przygotowyję kawę i czasami (!) drinki dla przyjaciół. Wówczas również korzystam z "mądrych" książek...i moja podstawka znów pełni swoją funkcję. Witam serdecznie nowych obserwatorów. Życzę udanego i słonecznego weekendu. Jola